Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sebastian Kawa już w Nepalu [ZDJĘCIA]

KLM
Materiały Sebastiana Kawy
Sebastian Kawa, szybownik Aeroklubu Bielsko-Bialskiego, który zamierza przelecieć szybowcem nad Himalajami, jest już w Nepalu. Cały czas ekipa ma problem ze zdobyciem zgody na lot. Przeczytajcie jego wrażenia.

Oto relacja Sebastiana Kawy:

Jesteśmy w Nepalu trzeci dzień. Niestety z powodu zamieszek i próby zamachu, bardzo skromnego (rzucono tylko jakąś butelkę z benzyną) , zarządzono dni wolne od pracy. Agresji zupełnie nie widać. Ludzie są jak zwykle uśmiechnięci i mili. Jednak po ulicach przechadzają się patrole wojska (też uśmiechnięci). Wczoraj spotkaliśmy się z Barun Gyawali - szefem Avia Club Nepal, który pomaga nam z formalnościami u nepalskich urzędników. Dostaliśmy już zgodę na loty w okolicy Pokhary od ministra transportu, stosowny list leży w biurze ACN, ale nadal musi to potwierdzić nadzór lotniczy. Że te problemy nie są błahe, niech świadczy to, że motoszybowce Steme, którymi przylecieli z Europy Niemcy, stoją na lotnisku międzynarodowym w Katmandu i tak samo nie mają szansy oderwać się od ziemi. A przecież mieli pomoc MSZ, które już 8 miesięcy temu występowało do władz nepalskich w tej samej sprawie.

Nasze pozwolenia staramy się uzyskać od 11 września, normalnie powinno to trwać 7 dni, tak jak dla przylatujących samolotów komunikacyjnych, ale pomimo wcześniejszych zapowiedzi urzędnicy czegoś się obawiali. Może jest to związane z niepewną sytuacją polityczną, ale możliwe również, że z zbyt oficjalnymi wystąpieniami niemieckiej ekipy. Mają też doświadczenia z Erocoprterem, który jak twierdzą lokalni piloci lądował kilka lat temu na ME bez zgody. Ale to powinno się już zmienić, bo dzisiaj wreszcie odbyły się wybory.

Pierwszy raz chyba na ulicach dzielnicy Thamel w Kathmandu nie było dzisiaj słychać klaksonów wiecznie ruchliwych motocykli i taksówek Suzuki Maruti. Klepisko ulic i stary bruk odświętnie polane wodą, po to by było czysto i się nie kurzyło. Dzięki temu słońce paliło z błękitnego nieba, było widać góry, a powietrze nie było brązowe od pyłu tylko krystalicznie górsko - czyste. Chyba rzadki tutaj widok nad ruchliwym miastem. Z powodu wyborów i strajku nikt nawet nie otwierał sklepików!!! Do czasu. Pierwszy pojawił się pod oknem sprzedawca owoców z rowerowego koszyka, około 11 jako jedni z pierwszych otwarli sklepik dwaj bracia sprzedający naprzeciwko kaszmirowe szale, koce i
wełniane pledy z jaków. Handel powrócił do normy i z tego powodu doszliśmy do wniosku, że tutejszy komunizm jest bardzo specyficzny, albo nie ma szans pokonać drzemiącej w ludziach przedsiębiorczości. Nie działały natomiast urzędy i komunikacja. Atmosfera była odświętna a wybory przebiegały bardzo spokojnie. Dość egzotycznie wyglądały symbole na plakatach wyborczych, bo znakiem oddania głosu była dewanagari - inaczej swastyka znacząca tutaj szczęście. Kandydaci
chwalili się sierpem i młotem. Do tego, by wyborcy łatwiej kojarzyli nazwiska pojawiały się przy nich znaczki, które miały ułatwić zapamiętanie np. helikopter, zapałki, parasol, słońce, zielone drzewo
- przydało by się czasem i u nas by poruszać się w politycznym gąszczu.

Ulice były pełne policji i wojska, bo obawiano się ataków terrorystycznych, ale nic się nie wydarzyło. Po południu miasto zapełniło się turystami i wróciło do normalnego życia z kolorowymi straganami i sklepikami. Było bardzo przyjemnie bo nie było samochodów a zamiast klaksonów słychać było tylko pogwizdywania riksiarzy. Jutro rano jedziemy do urzędu by wreszcie uzyskać potrzebne nam dokumenty. Trzymamy kciuki.

Sebastian Kawa zamierza przelecieć nad Mount Everestem - czytaj więcej...

Z OSTATNIEJ CHWILI:
Niestety nie mam jeszcze dobrych informacji. Dzisiaj zarządzono kolejny "government holiday" i urzędy piąty dzień z rzędu nie pracują. Mieszkańcy Nepalu żartują, że Government Holiday znaczy Holiday for Government, bo są zmęczeni po wyborach. Niestety konsekwencją jest, że nadal nie możemy się ruszyć z Katmandu, nie możemy otrzymać pozwolenia na loty i przejść odprawy celnej. Prawdopodobnie nie uda się nam polecieć przed końcem miesiąca. To samo dotyczy motoszybowców z Niemiec, które stoją na lotnisku w Katmandu. Co gorsza musza sobie sprowadzić paliwo z Indii, bo potrzebują typowo lotniczej benzyny AVGAS 100LL. Nasz szybowiec może startować na paliwie samochodowym i nie musimy organizować specjalnego paliwa lotniczego. Małe pocieszenie, bo na razie nie potrzebujemy niestety żadnego paliwa. Sebastian i Krzysztof

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czechowicedziedzice.naszemiasto.pl Nasze Miasto